- autor: JuniorGK, 2016-09-25 13:53
-
W szóstej kolejce Błękitni Dys przegrali z BKS Bogucin 1:5.
Spotkanie rozpoczęło się od zauważalnej inicjatywy Błękitnych, jednak jak zawsze nie przekładało się to na konkretne sytuacje bramkowe. Już w 15 minucie przyjezdni objęli prowadzenie po ładnym uderzeniu z rzutu wolnego. Po bramce gospodarze starali się atakować z jeszcze większym animuszem. Niestety dziesięć minut później po braku komunikacji i zderzeniu obrońcy z naszym bramkarzem napastnik spokojnie umieścił piłkę w pustej bramce. Gdy wydawało się, że limit prezentów dla przeciwnika został wyczerpany to niestety po kolejnych siedmiu minutach przegrywaliśmy już 3:0. Tym razem po kiksie Grześka Sołdaja przeciwnicy znowu mogli strzelić do pustej bramki. W ostatnich 10 minutach pierwszej połówki szczęścia zza szesnastki próbował Maciek Maryńczuk ale niecelnie. Do przerwy 0:3.
Na drugą połowę Błękitni wyszli jeszcze bardziej zmotywowani. Już na samym początku drugiej odsłony po rzucie rożnym blisko zdobycia bramki był Taras Nichyk ale w ostatniej chwili ubiegł go obrońca. Gospodarze tak naprawdę rzucili się do odrabiania strat atakując większą częścią zespołu co chwilę narażając się na długie piłki zza plecy obrońców. Dopięli swego dopiero w 62 minucie. Prostopadłe podanie od Andrzeja Borycy wykorzystał Mateusz Wrzyszcz. Gdy wydawało się, że ruszymy po kolejne bramki goście odpowiedzieli trafieniem praktycznie od razu po wznowieniu ze środka boiska. Sztandarowo po długiej piłce i błędzie defensywy gracze Bogucina na raty podwyższyli prowadzenie. Mimo to Błękitni w dalszym ciągu dążyli do zdobycia bramki. Blisko celu był Artur Paluch ale po Jego strzale futbolówka odbiła się od poprzeczki. Z dalszej odległości szczęścia próbowali Łukasz Miącz, Taras Nichyk i Mateusz Wrzyszcz, jednak za każdym razem było daleko od celu. Na dziesięć minut przed końcem po stracie w środkowej części boiska przyjezdni ustalili wynik spotkania. Mimo prób do końcowego gwizdka wynik się nie zmienił.
Po raz kolejny nie udało się wygrać. Wynik jest wysoki i znowu wydaję się, że w żaden sposób nie oddaje faktycznego obrazu tego spotkania. Niestety po takim festiwalu błędów meczu się wygrać po prostu nie da. Rywale ograniczając się do długich wykopywanych piłek strzelają pięć bramek. Idąc dalej wnioskuję, że w tej klasie rozgrywkowej granie piłką się po prostu nie opłaca. Miejmy nadzieje, że najbliższe mecze z wyżej notowanymi rywalami przyniosą nam trochę powodów do radości.
Kolejne spotkanie już za tydzień z rezerwami lubelskiego Motoru Lublin. Zapraszamy!
Wiara Walka DKS!