- autor: JuniorGK, 2017-04-23 14:04
-
W 18 kolejce Błękitni Dys wygrali z Avenirem Jabłonna 1:0.
Do spotkania Błękitni przystąpili osłabieni brakiem Tarasa Nichyka, Konrada Tarnowskiego, Maćka Chemicza, Marcina Soleckiego i Michała Capały.
Pierwszą odsłonę można podzielić na dwa różne obrazy gry. Przez pierwsze 25 minut Błękitni zamknęli gości na własnej połowie. Gospodarze raz po raz posyłali piłkę w pobliże bramki rywali. Blisko trafienia był Krzysztof Dębowski, ale po Jego uderzeniu futbolówka odbiła się od wewnętrznej części słupka po czym przetoczyła się wzdłuż linii bramkowej a zagrożenie oddalili obrońcy. Pięć minut później ten sam zawodnik chybił minimalnie z rzutu wolnego. W 23 minucie sprzed pola karnego uderzał Jan Siczek, ale i tym razem futbolówka minęła lewy słupek. Następnie role się odwróciły a razem z tym warunki atmosferyczne. Zerwał się mocny wiatr i bardzo obfite opady śniegu. Już w 30 minucie blisko trafienia do siatki byli goście. Z rzutu wolnego nieznacznie pomylił się zawodnik Aveniru. Następnie napastnik gości uderzał z 5 metrów, ale na posterunku był Mariusz Łucka. Mimo to w 45 minucie prawym skrzydłem przedarł się Rafał Bednarczuk, a po wstrzeleniu piłki w pole karne do własnej bramki trafił obrońca gości. Do przerwy 1:0.
Druga połowa wyglądała analogicznie do pierwszej. Znowu inicjatywę na początku przejęli Błękitni. Pierwsza dobrą okazję stworzyli w 56 minucie. Po zamieszaniu w polu karnym, z ostrego kąta do praktycznie pustej bramki nie trafił Artur Paluch. Dziesięć minut później po dwójkowej akcji Rafała Bednarczuka i Mateusza Wrzyszcza ten drugi przegrał pojedynek z bramkarzem gości. W 71 minucie po dośrodkowaniu ze skrzydła dobrze akcję zamykał Mateusz Byra, ale arbiter dopatrzył się spalonego. Trzy minuty później uderzał Łukasz Miącz, ale i tym razem górą był bramkarz przyjezdnych. W ostatnich dziesięciu minutach o szczęściu mogą mówić gospodarze. Najpierw po błędzie obrony w sytuacji sam na sam znalazł się napastnik Aveniru, jednak nie trafił w bramkę. Kilka minut później po takim samym błędzie własnym w sytuacji sam na sam lepszy był Mariusz Łucka. W 85 minucie czerwoną kartką ukarany został stoper gości. W doliczonym czasie gry jeszcze raz bardzo groźnie sprzed pola karnego szczęścia próbowali przyjezdni, ale bez efektu bramkowego. Zaraz po tym arbiter zakończył zawody i trzy punkty zostały w Dysie.
Za tydzień pauza. Kolejnym przeciwnikiem będzie lider naszej grupy - Sokół Konopnica. Spotkanie zostanie rozegrane w sobotę 6 maja w Radawcu Dużym.
Wiara Walka DKS!